Mazury 2022 Kana JACHT tak było ...

Mazury 2023
Jakie może być najlepsze lekarstwo na spiekotę i żar lejący się z nieba? Oczywiście rejs na mazurach! Gdzie schłodzimy się delikatną bryzą żeglując w cieniu rozpostartego żagla, podziwiając - jedni po raz pierwszy a inni już kolejny raz urok Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Dla naszych Przyjaciół z Londynu podróż zaczęłą się już o 2.30. Jak się okazało nawet pośpieszny bus na lotnisko i pośpieszny fast track nie gwarantował ani chwili wytchnienia. Nowa nauka na lotnisku: pasta do zębów może być wybuchowa - na poszerzenie uśmiechu czy też jednorazową wymianę plomb - tego nie wiedzą nawet panowie z ochrony. Udało się przebrnąć przez kontrolę na minutę przed zamknięciem bramek. Teraz już łatwizna - start i lot do Modlina.tl_files/kanajacht/Galeria/Mazury 2022 II/Mazury '22_ 009.gif Nasza grupa startuje z Tarnowa. 6.00 rano autokar podstawiony i pakujemy się. Najpierw prowiant później bagaże naszej niewielkiej grupki i ruszamy. Po 10 powinniśmy być w Warszawie. Powinniśmy ... gdyby nie Pan z Renault Thalia który na S7 postanowił w sposób niesygnalizowany i bez sprawdzenia czy pas wolny zjechać na lewą stronę drogi. Na szczęście dla nas mamy dobrego kierowcę - skończyło się tylko otarciem autokaru  - ale niestety  formalności związane z kolizją zajęły ok. 40 min.  
Hura Modlin !!! Wreszcie razem! Wreszcie autokar pełny i możemy całym obozem ruszać do Giżycka. Nawet nie zniecierpliwieni dłuższym czasem oczekiwania na nas "Londyńczycy" zajmują błyskawicznie miejsca i ruszamy. O 16 meldujemy się w Ekomarinie Giżycko. Teraz ponownie trochę formalności: podział na załogi, podział prowiantu i odbiór jachtów przez sterników. W oczekiwaniu zgłodniałe załogi podgryzają niezo zapasy uszczuplając ilość rogalików. Ok. 18 mustrujemy się na jednostkach. Pierwszy podział na wachty: część się rozpakowuje, część upycha prowiant po bakistach a wachta "cooka" podsmaża już kotlety dla wygłodniałych wilków morskich. O 20.00 spotkanie załóg w sali konferencyjnej. Oficjalne powitanie, przedstawienie kadry i krótkie szkolenie: troche zasad bha, trochę zasad panujących na jednostce podczas rejsu, coś z budowy jednostki, coś z żeglarskiej praktyki - taki niezbędnik na pierwsze chwile na pokładzie. Po spotkaniu zmęczeni długim i wyczerpującym dniem udajemy się ja jachty i zakopujemy się w śpiworach. Dobranoc Mazury. Znowu jesteśmy.

 

tl_files/kanajacht/Galeria/Mazury 2022 II/Mazury '22_ 019.gifDrugiego dnia godzina 8 rano wygoniła wszystkich ze śpiworów na poranny apel. No... prawie wszystkich, zawsze znajdzie się ktoś, kto chętnie popisze się sprawnością fizyczną wykonując "karne" pompki za spóźnienie. Omówienie planu dnia, przydzielenie zadań i do "boju". Śniadanie, poranna toaleta i zakupy. Te ostatnie niestety zajęły nadspodziewanie dużo czasu. A jeszcze przygotowanie fotorelacji przed nami. Dopiero po 12 pierwsze jednostki zaczynają opuszczać port. Przed nami od razu poważne wyzwanie, należy złożyć maszt przed wejściem do kanału Łuczańskiego. Do tego należy zrobić na tyle sprawnie, żeby zmieścić się w godzinach otwarcia mostu na kanale dla żeglugi. Cóż... nie wszyscy zdążyli, nam zamknięto most prawie przed dziobem - minuta spóźnienia. Zawracamy na Niegocin, wpływamy w kanał niegociński i wypływamy na Kisajno. Wieje marnie, zresztą ma to mniejsze znaczenie, bo na jednym z jachtów awaria, odpalamy silnik i pędzimy na pomoc. Niestety jeden ze sterników dostał bomem w głowę nieopatrznie spuszczonym przez załogę. Rozcięcie skóry i rana do opatrzenia. Niestety cierpienie sternika w ogóle nie wpłynęło na Neptuna, wciąż skąpi nam powiewów. Za moment to marnie, zamieniło się w totalną flautę. Warczymy silnikami i płyniemy dalej. Dębowa Górka za nami, Kisajno zamienia się na Dargin, a port docelowy chowa się już gdzieś za kolejną wysepką. Przed samą mariną wykorzystujemy brak wiatru i szkoleniowo stawiamy i zrzucamy żagle. Po 16 wszystkie jednostki przy keji. Czas na przygotowanie kociołka, po 18 ognisko rozpalone i wszystkie posiekane przez sterników i załogi produkty trafiają do czeluści naszego kociołka. Mieszamy, przyprawiamy i zamykamy pokrywę. Godzinę czasu oczekiwania spędzamy na boisku lub przy ognisku wprawiając się przed wieczornymi szantami przy dźwiękach gitary. Jednym i drugim trening się przyda. Zmęczone treningiem i zwabione zapachem otworzonego kociołka załogi formują kolejkę po strawę. Ilość repet świadczy o jakości naszego dzieła. Posileni zabieramy się za szantowanie. Wreszcie klimat Mazur, zamiana komercyjnej Ekomariny na kameralny Nowy Harsz z każdą wybrzmiałą szantą podoba nam się coraz bardziej. Z biegiem czasu część załóg zmyka pod pokład zmęczona trudami dnia. A my pilnujemy ogniska, klimatu, pomostu i łódek, aby jako ostatni móc powiedzieć Mazurom dobranoc. Dobranoc!


Słoneczny poranek w Harszu ucieszył nas niezmiernie. Ale jeszcze bardziej ucieszyły nas spore powiewy wiatru i zbierające się gdzieniegdzie chmury dające nadzieję wreszcie na żeglugę w towarzystwie łopoczących żagli. Apel, śniadanie, czas na fotorelację czyli nasza obozowa codzienność. Później korzystamy z boiska i rozgrywamy nasz tradycyjny mecz siatkówki załogi kontra kadra. Nawet już nie wspominamy o smażonych okonkach dla wygranej drużyny, ale po trzech setach dopisujemy kolejne do naszego wirtualnego menu. Ehhh chyba nie damy tego już wirtualnie przejeść. Po meczu ruszamy na wodę, wciąż przyjemnie wieje. W ekspresowym tempie docieramy pod most w Harszu. Miało być jeszcze Dobskie, ale prognoza pogody zapowiadająca opady deszczu od 15 spowodowała, że obieramy kurs na nasz port docelowy, czyli Kętrzyńską Przystań. Sprawnie składamy i stawiamy maszt, przepływamy Kirsajty i wpływamy na Mamry. Wiatr tężeje, niebo coraz bardziej zasnuwa się chmurami, łódki w bajdewindzie raz co raz mocniej przechylone przecinają fale z pojawiającą się grzywką piany. 4 bf spływa miodem po naszych żeglarskich sercach. Niestety radość nie trwa zbyt długo. Przed Kętrzy

tl_files/kanajacht/Galeria/Mazury 2022 II/Mazury '22_ 032.gif

nem wiatr nieco lżeje i zaczyna padać deszcz. Co prawda przelotny opad, ale niebo sugeruje nam ciąg dalszy. Cumujemy, po 16 wszystkie załogi przy pomoście. Deszcz wstrzymał się chyba tylko dlatego, żebyśmy mogli "na sucho" przybić do keji. Kilka chwil później wizja wieczornego ogniska oddala się coraz bardziej  w akompaniamencie kropel deszczu bębniących o tenty oraz pomost. Skoro pogoda nie chce się dostosować do nas, my dostosowujemy się do niej. Anektujemy drewnianą altankę, z której roztacza się widok na keje, jezioro, zasnute chmurami niebo na przemian z przebijającym się słońcem oraz pojawiające się pomiędzy opadami tęcze i organizujemy grilla. Altana w sam raz dla naszej całej ekipy, kolejka ustawionych w rządku kiełbasek oczekuje na wolne miejsce na ruszcie, a te upieczone systematycznie znikają w wygłodniałych brzuchach. Posileni powoli opuszczamy naszą miejscówkę i resztę wieczoru spędzamy na jachtach. Nawet gitary poszły spać dzisiaj wcześniej. Jeszcze ostatnie spojrzenie na ciemne niebo i nieśmiałe życzenie: "oby tenty wytrzymały i nie przemokły"... zwłaszcza dla tych którzy śpią na zewnątrz.


tl_files/kanajacht/Galeria/Mazury 2022 II/Mazury '22_ 065.gifHura! Nic nie przemokło! Słoneczny choć chłodny poranek w Kętrzyńskej przystani i zimny prysznic przegonił resztki snu a radość z nieprzemoknietego śpiwora mimo nocy na pokładzie optymistycznie nastrajała na kolejny obozowy dzień. Po apelu i śniadaniu zmykamy na wodę korzystając z z solidnej trójeczki bf. Aha jeszcze wymiana silnika na jednej z jednostek, niestety wiatr i documowane jednostki jedna do drugiej spowodowały uszkodzenie mocowania silnika na naszym "flagowym okręcie". Poszło nawet dosyć sprawnie. Na wodę! Mamry zostawiamy za rufą w tempie regatowego jachtu a na Kisajnie zastanawiamy się nad jakimś refem. Wieje solidnie ale bez szkwałów, refujemy lekko foka i płyniemy w kierunku Giżycka. Po drodze przejście przez szuwary na Łabędzim szlaku z zaliczeniem głębokiego wejścia w trzciny. Daliśmy radę. Kilka chwil później meldujemy się przed Giżyckim COŚ-iem. Tym razem kanał Łuczański i obrotowy most 30 minut wcześniej. Na pewno się nie spóźnimy. Niegocin wita nas słoneczkiem i wciąż solidnymi powiewami. Nawet nie zastanawiamy się nad kursem wprost do portu. Wypływamy na Niegocin. "Banan" na twarzy tym większy im większe przechyły. O 19 aż żal cumować, jednak burczące brzuchy domagają się swoich obiadowo kolacyjnych praw. Uzupełnienie prowiantu, kolacja i toaleta zajmuje nam czas do 22. Wreszcie można sięgnąć po śpiące gitary i rozbudzić Nas, Niegocin i senną Ekomarinę. Po troszę dostosowujemy się do klimatu i wybrzmiewają te mniej dynamiczne szanty. I tak w lekko nostalgiczno - romantycznym nastroju żegnamy kolejny obozowy dzień.


tl_files/kanajacht/Galeria/Mazury 2022 II/Mazury '22_ 087.gifChmurny i wietrzny poranek oraz rozbujany nieco Niegocin po apelu, toalecie i obowiązkowej fotorelacji zapraszał nas radośnie na wodę. Nie pozwoliliśmy się długo prosić i o 11 wszystkie jednostki pod pełnymi żaglami mknęły w kierunku jeziora Bocznego. Składamy maszty, stawiamy i na Jagodne, godzinę później meldujemy się przed kanałami mazurskimi. Nadciągające ze wszystkich stron burzowe chmury skłaniają nas do założenia refów, żeby na Tałtach nie zaskoczyły nas niesprzyjające warunki. Tym razem kanały się przydały, spokojnie możemy pokroić wszystkie produkty na wieczorny kociołek. A Tałty zgodnie z przewidywaniami i prognozą pogody zafalowane, wietrzne i pochmurne. Refy zdają egzamin i pomimo szkwałów dostojnie i bez gwałtownych przechyłów dopływamy do Ryńskiego. A tu zgodnie z prognozą pogody, rzekłbym co do minuty, o 17 wiatr zelżał i wyszło zza chmur słońce. Około 19 zacumowani, teraz czas na formalności portowe oraz przygotowanie kociołka. Późne cumowanie i czas na przygotowanie posiłku powoduje, że przesuwamy nieco wieczorne jacuzzi, tak w sam raz, żeby rozleniwiło nas i zrelaksowało przed snem. Jeszcze nieśmiało jakaś szanta w oczekiwaniu na strogonowa - na pewno będzie smaczniejszy dzięki temu. Później, jak zwykle, skrobanie chochli o dno oznajmiło nam, że smaczne było. A teraz relaks... przyjemnie ciepłe jacuzzi po wietrznym i chłodnym dniu i do tego z widokiem na keje i zasypiające, bujające się jachty... a można spać w tej wielkiej wannie? Tylko jeszcze śpiwory zabierzemy, gdyby woda się ochłodziła...


tl_files/kanajacht/Galeria/Mazury 2022 II/Mazury '22_ 091.gifCóż z tego że słońce, skoro wiatr "zdechł". Po obowiązkach porannych snujemy się jeziorem ryńskim w kierunku Tałt. Po drodze jeszcze kąpiel dla ochłody, dwie spięte ze sobą jednostki postanowiły dać trochę wytchnienia od spiekoty rozgrzanym załogantom. Zabawa przednia i nawet catering na wodzie udało się zorganizować. Na Tałtach trochę więcej wieje, lecz niewiele z tego korzystamy bo po chwili żeglugi wpływamy w kanały. Jagodne na żaglach, Boczne na silniku, Niegocin delikatnie rozwiany. Bajdewind, ale za to tylko jeden hals pozwala nam dotrzeć do portu w Wilkasach. Resort Niegocin przygarnął naszych pięć łódeczek akurat o czasie w sam raz, by udać się na pierogi ze szczupakiem. Zasłużyliśmy sobie dziś! Nie powiem jak dobre bo znowu Andrzej stwierdzi, że "cukruje". Powrót z szybkimi zakupami po drodze, by uzupełnić zapasy i na łódki. Zmęczeni zakopujemy się w śpiworach. Fale delikatnie kołyszą nas do snu a wiatr wydmuchuje żeglarską kołysankę. Ach śpij żeglarzu, niech Ci rejs wspaniały się przydarzy...  


tl_files/kanajacht/Galeria/Mazury 2022 II/Mazury '22_ 107.gifPoranny Niegocin wciąż rozwiany. Po apelu i śniadaniu tradycyjnie w Wilkasach zmykamy do parku wodnego. Zawsze to wychodzi taniej i dłużej niż 5 minutowy prysznic w marinie. Orzeźwieni po kąpieli i pełni energii wracamy po godzinie na keję. Słońce i solidne podmuchy zachęcają do szybkiego wyjścia z portu. Jednak ambicje sportowe załogantów i piaszczyste boisko wygrało z wodą. Kadra została wyzwana na rewanżowy mecz siatkówki. Niestety 3:0, a następną szansę załogi będą miały za rok. My też poćwiczymy, bo bliscy byli "urwania" nam jednego seta. Wychodzimy z portu i czterema jednostkami próbujemy synchroniczne postawić żagle. Mamy nadzieję, że się udało, a efekty będzie można wkrótce podziwiać na filmiku nagranym z drona. Nieśpiesznie żeglujemy w kierunku Giżycka doskonaląc jeszcze zwroty. Giżycko głośne, na wodzie wybrzmiewają dźwięki koncertu zorganizowanego na plaży, a nad nabrzeżem unosi się gwar licznie dreptających promenadą turystów. Też mamy plan na wieczorny koncert, ale póki co cumujemy, żeby zdążyć przed dostawą naszego obiadu. W Giżycku nie ma niestety pizzerii, która by pomieściła wszystkie nasze załogi, więc wybraliśmy opcje dowozu posiłku do naszej mariny. Biwakujemy na trawniku, a po chwili zapach prawie 30 pizz roznosi się nad portem. Całkiem niezła pizza, a do tego z widokiem na Niegocin i jachty. Polecamy. Inne załogi obrzucają nas tylko zazdrosnymi spojrzeniami. Teraz czas na wstępne pakowanie, by jutro sprawnie zdać jednostki i wyjechać możliwie jak najszybciej. O 21 idziemy do portowej tawerny na szanty. Tym razem nie w naszym wydaniu, a Załogi Dr. Bryga. Koncert tak akurat na zakończenie rejsu. Po koncercie wskakujemy w śpiwory i do spania, jutro przed nami sporo pracy związanej ze zdaniem jednostek, a do tego prognoza pogody nie nastrają optymistycznie. Ma lać.


Miało lać więc ... leje. Dobrze, że nasze miejsce cumowania jest blisko kładki spaceowej, więc mamy wielki parasol, przyglądamy się powoli przybierającym stróżkom, które z  chwili na chwilę zamieniają się w pędzące strumyki, strumienie i rzeczki do Niegocina. A my "biedni" musimy pokonać wielokrotnie drogę z jachtów do autokaru z bagażami. "Biedni"  po chwili zamieniają się w przemoczeni. Sprzątamy jednostki, przenosimy bagaże, a sternicy po kolei zdają jednostki. Jak na te warunki pogodowe poszło nader sprawnie, jeszcze formalności w biurze, chwila oczekiwania na załogantów wracających z Mszy Św. i możemy ruszać. I tak zeszło do 12. Jadąc, garść logistyki, przypilnować kto gdzie wysiada, kto kogo odbiera, czy wszystkie dokumeny przygotowane i czy wszystkie oddane uczestnikom.  Kolejne punkty przystankowe kolejno zmniejszają naszą autokarową ekipę. W Giżycku i tak już pożegnało nas kilka osób, teraz jeszcze Modlin, Warszawa Wola, Radom, a do Tarnowa docieramy tylko w 13 osób. 23.30 - nieco zmęczeni, ze smutkiem spoglądamy na pusty parking. To już na prawdę koniec. Wracamy?

tl_files/kanajacht/Galeria/Mazury 2022 II/Mazury '22_ 113.gif

 

Wszystkim Uczestnikom bardzo dziękujemy za udział w rejsie. Mimo, że większość z Was pierwszy raz była na jachtach spisaliście się. Miło się z Wami żeglowało i mimo 20 lat pływania po Mazurach ponownie wywołaliście uśmiechy na naszych twarzach. Jeszcze raz dziękujemy. Oczywiście nie udało by się to wszystko bez naszej Wspaniałej Kadry. Dominika, Wiktoria, Jacek, Karol i Marcin - szacun. Specjalne podziękowania dla Jacka, który koordynował całą angielską grupę żeglarzy oraz wykonał ogrom pracy logistycznej. Każdy z nas dołożył mniejszą lub większą cegiełkę lub cegłę, aby ten rejs był wyjątkowy.

I był. Dziękujemy.

 


Z żeglarskim Ahoj! Wasz Komandor.

 

 

tl_files/kanajacht/galeria2.png

 

Wróć